W porządku, a co ze wszystkimi kosmetykami i zabiegami, które pomagają walczyć z różnymi niedoskonałościami ciała, skóry czy włosów? Czy obierając ciałopozytywny kierunek w pielęgnacji, należy pozbyć się wszelkich balsamów zwalczających cellulit, preparatów ujędrniających biust i kremów przeciwzmarszczkowych? Nie, ale pod warunkiem, że używasz ich w zgodzie ze sobą. Jeśli jakikolwiek zabieg wykonujesz tylko ze względu na zewnętrzną presję, a nie dlatego, że po prostu tego chcesz, to rzeczywiście możesz z tym skończyć. Początkowo zidentyfikowanie obszarów w pielęgnacji, które z gruntu „nie są Twoje”, może być trudne. Lata funkcjonowania wśród wszechobecnych haseł o „poprawianiu siebie” bardzo silnie zakorzenia w nas różne przekonania, które zniekształcają nam postrzeganie samych siebie. Jeśli np. wieloetapowa pielęgnacja skóry twarzy sprawia Ci przyjemność i daje satysfakcję, jak najbardziej przy niej trwaj. Jeśli natomiast zaczynasz stosować coraz to kolejne kosmetyki do pielęgnacji włosów (oleje, peelingi, wcierki), bo to teraz bardzo popularny temat, ale drażni Cię czasochłonność tych zabiegów – nie czuj się zobowiązana do stosowania czegokolwiek ponad szampon i odżywkę. Oczywiście postaraj się odpowiednio wyważyć, co można odpuścić, a którym zabiegom jednak trzeba się poświęcić. Ciałopozytywność to miłość do siebie i swojego ciała – a troszczymy się o to, co kochamy. Właśnie dlatego akceptujące podejście nie zwalnia z obowiązku pielęgnacji – nadal powinnyśmy dbać o nawilżenie skóry i ogólnie pojętą pielęgnację, aby dbać o ukochane wypukłości i wklęsłości.